Wcale mi się to nie podobało :/// może dlatego, że liczyłam na film grozy, na jakieś dreszczyki emocji a okazało się że to jakiś zlepek pojedynczych scen jak ze snu, które nie były nawet... ciekawe :/ w pewnych momentach z nudów zaczynałam myśleć o czym innym. Nie wiadomo o co w tym chodzi /tak pewnie miało być ale mnie to nie kręci/. Początek /scena z rozcięciem oka brzytwą/ zapowiadał cos
aby zrozumiec ten film trzeba odwołać się do teorii surrealizmu, która zakładala poszukiwanie w śnie(trafnie to zauważyłaś) wrażeń zmysłowych, oddziaływań na psychikę, nie twierdze, ze wiem o co w filmie chodziło, czy, że "wiem o czym jest film", ale wydaje mi się, że twórcom nie chodziło o przekazanie jakiejś konkretnej treści, raczej o oddziaływanie na natrój, wrażliwość, świadomość widza. jeżeli film nie zrobił na Tobie wrażenia widocznie Twoja wrażliwość jest nastrojona na "inne fale". dla mnie scena z padającym na ulice rowerzystą jest kultowa, wydaje mi się idealnym obrazem całości ludzkiego istnienia.