Kto spodziewał się takiego zakończenia oglądając pierwszy raz?
Film rzeczywiście świetny, ale lata 90. to początek końca Hollywood - jego najgorszy zdecydowanie okres
Hm, szczerze mówiąc dla mnie to... teraz jest najgorszy moment, bo najlepsi aktorzy albo są już starzy, albo nie żyją...:) Do tego komercha, opłacone recenzje (vide nowe Gwiezdne wojny), a a od komputerów to mnie już mdli (vide Midway...)
Szczerze mówiąc jakoś się nie złożyło do tej pory, więc całkiem niedawno obejrzałem ten film pierwszy raz. Mniej więcej dokładnie takiego zakończenia się spodziewałem, od momentu gdy sam się zgłosił do nich. Wtedy już byłem pewny, wcześniej tylko podejrzewałem. Kolejne rozmowy tylko to utwierdzały we mnie, więc finał nie był dla mnie zbyt zaskakujący. Ale mimo że przewidywalny, to dobry film.
Mnie się wydaje, ze ja się skapowałem jak to pudełko przyniósł, ale pierwszy raz tak dawno oglądałem, ze... kurde nie pamiętam:)
Też przewidywałem, a raczej przeczuwałem takie zakończenie, jednak to pudełko i dialog Johna wgniotło w fotel. Dobry film
Ja spodziewałam się czegoś lepszego, że psychologiczną manipulacją czy szantażem skłoni ich do oddania mu broni albo pozabijania się nawzajem, że zasłuży na miano szatana lub ręki sprawiedliwości karzącej za grzechy. Tymczasem finał jest rozczarowujący. Wyjaskrawia wszystkie luki logiczne, które wcześniej byłam skłonna pomijaći i ciąży na całościowej ocenie filmu. Lepsi seryjni mordercy byli w Sherlocku.
całe szczęście że nie było takiego zakończenia jak piszesz, wtedy siedem zrównałby się z poziomem "piły"
tez tak mialam, ze domyslilam sie gdy przyjechal kurier. zanim pojawil sie kurier myslalam, ze moze jakos sprawi, ze Freeman bedzie sie musial poswiecic, zeby przezyl Pitt. nie wiem dlaczego, ale tak obstawialam, ze "stary odda zycie za mlodego" i tym samym Pitt bedzie mial na koncie juz 2 straconych partnerow ;)
No tak też mogło być, ogólnie szkoda,ze nie było happy endu, bo koniec i tak smutny
Widziałem wszystkie ważne, tyle, że fily sa robione w różnych konwencjach, są różne gatunki i w swoim ten film jest znakomity
Ja się spodziewałam, to naprawdę nie było trudne do odgadnięcia. Jednak psychol tak się przechwalał co to, jakby na miejscu miała być co najmniej atomówka mająca rozwalić kilka sąsiednich krajów. No i moimo iż odgadłam co takiego zastaną to właśnie to zakończenie odebrało mi jakąkolwiek radość...
Radość na koncu takiego filmu?? przeciez ta końcówka ma zdołować wgnieśc fotel dać do zastanowienia 'co bym zrobił ' w takiej beznadziejnej sytuacj a nie czuc radosć na koniec . masz 12 lat i myślałas że ogladasz bajke disneya?:) mysle że ludzie w dzisiejszych czasach mają nawyk że filmy sie oglada hurtowo 'żeby zaliczyc' nie przykładają sie niestetsy do ogladania i nie wiedzą co ogladają potem ocenią taki film w jakis innych kryteriach . tak jakbym sobie obejrzał dramat wojenny a na koniec dał niską ocenę bo przewidywalny że wszyscy bohaterowie zgineli i ani razu sie nie zasmiałem ale nuda 3/10
Zgadzam się z tobą. Po obejrzeniu tego filmu zastanawiałem się, co bym zrobił na miejscu Milesa. Moja wiara zabrania mi zabijania, lecz patrząc na to, co zrobił morderca, ciężko było mi wybrać. To może kuriozalne, ale podejrzewałem Freemana, w sensie głównego bohatera. Zakończenie było smutne, szczególnie jak pomyślało się o żonie Milesa, która została zamordowana będąc w ciąży.
Zawsze nazywasz rozmówców dziećmi, czy tylko wtedy kiedy nie rozumiesz co piszą?
Kirze wyżej chodzi o to, że zakończenie nie spełniało oczekiwań nie dlatego, że nie było szczęśliwe w którym Brad Pitt żyje sobie z żonką i dzieciakiem na wyspach, a dlatego, że John jeszcze w aucie opowiada o końcu swojego wielkiego dzieła i podnosi oczekiwania widza co to może być, dlatego kira wspomniał/a o tej atomówce, bo opowiadał tak, jakby miał zrzucic jedną na miasto pod koniec filmu, a tak to dzieje się co sie dzieje i jest to wiele mniej widowiskowe niż wcześniejsze zbrodnie.
Też się zawiodłem.
Jakby zrzucił atomówkę na miasto nie miałoby to najmniejszego sensu. Gdyby zabił dwie kolejne osoby - gniewnego alfonsa i zawistną nauczycielkę to też obyłoby się to w tamtym świecie bez większego echa.
Cały sens tego zakończenia polega na tym, że jeżeli słynny morderca umrze zastrzelony przez policjanta po poddaniu się to cała jego sprawa zyska nagłośnienie i pewną nieśmiertelność. Na pewno nikt na posterunku, kto widział tego gościa tego nie zapomni. To trochę tak jak ze sławnymi seryjnymi mordercami, do tej pory twórcy inspirują się ich życiem, jak Zodiak itd.
Zakończenie może nie zrobiło wielkiego bum na odbiorcach świadomych, że to tylko film. Ale spójrzcie na to ze strony mieszkańca tego świata. Ten film to przykład tego, jak odbiór dzieła zależy od wczucia się w nie widza.