Ten scenariusz dlatego jest taki genialny, bo za pierwszym razem, gdy nie wiesz czego się spodziewasz, nagle w finale dostajesz obuchem w głowę zaskakującym zakończeniem, a za drugim seansem zastanawiasz się jak mogłeś się dać tak łatwo robić w bambuko i dlaczego na to nie wpadłeś wcześniej, jako iż Shyamalan dawał wskazówki przez cały seans. To nie był finał w stylu gość umarł na początku, cały film go nie ma, a później bang nagle okazuje się, że żyje, bo sfingował swoją śmierć czy coś. Nie, to jest klasa. Uwielbiam taką zabawkę w kotka i myszkę.
Taka "zabawa" reżysera rzeczywiście podnosi poprzeczkę do góry. Do tej pory pamiętam moje kinowe osłupienie w momencie, gdy obrączka wypadła z ręki.
jakie mogły być podobne thrilery z taką końcówką, że nagle film zyskuje drugie dno?
Wyspa tajemnic, Siedem, Zaginiona dziewczyna, Labirynt (2013), Gra (1997), Memento, Prawo Zemsty, Ja Robot, Pi, Deja Vu, American Psycho, Psychoza, Ex Machina, 21 gramów, Mechanik (2004), Kod nieśmiertelności, Pokłosie, Inni (2001), Lęk pierwotny, Słaby punkt, Kolekcjoner kości, Osada, Zwierzęta nocy, Znaki, Urodzeni mordercy, Plan Doskonały, Mulholland Drive, Oczy szeroko zamknięte, Lobster, Nagi Instynkt, Salton Sea, Przebudzenie, Bezsenność, Upadek, Zagubiona autostrada, Obłęd, Utalentowany pan Ripley, Negocjator (1998), Glass, Niezniszczalny, Who Am I. Możesz być kim chcesz, Przeznaczenie (2014), Gattacca, Wróg (2013), Tożsamość, Bez twarzy, Bez reguł (2010) i wiele, wiele innych.
Oglądając pierwszy raz, film wydaje się być zwykłym, psychologicznym horrorkiem. Człowiek po prostu się nie spodziewa największego plot twistu w historii :)
Tylko jak on przez rok nie zorientował się, że nie żyje? Wstał ppstrzelony z łóżka jako duch? A szpital, kostnica, pogrzeb?
Uniwersum filmu zakłada, że owe dusze nie są świadome, że nie żyją - albo nie chcą do tego dopuścić. Dopiero, jak sobie uświadamiają, to odchodzą. Przykładem jest scena, jak dzieciak mówi do Cole, że pokaże mu rewolwer ojca, a z tyłu głowy miał ranę postrzałową. Film tak balansuje akcją, że żadna scena nie zaprzecza, iż Malcolm może być martwy - cały czas chodzi w płaszczu (podczas gdy na koszuli ma zakrzepłą krew, ale nie widzimy go w samej koszuli a film dzieje się jesienią, więc ludzie noszą płaszcze), ciągle jest zdziwiony, że wejście do piwnicy jest zamknięte (widzimy samą klamkę, ale dopiero na końcu filmu kadr ukazuje, że jest ono zabarykadowane), ubolewa, że żona go ignoruje - jednak na samym końcu dostrzega, że ona jest w żałobie po nim. Fenomenem tego filmu jest, iż reżyser (który jak Hitchcock lubi robić cameo ze swoją osobą) cały czas daje nam wskazówki do prawdy, ale w taki sposób, że ciężko jest się domyślić puenty :) a z każdym następnym seansem dostrzegamy i analizujemy owe szczegóły.
Ja chyba jestem z tych, co takich plot twistów wogóle się nie domyślają, nawet mi na.myśl nie przyszło, że bohater nie żyje. Dopiero jak oglądałam drugi raz, to było oczywiste, np. jak żona za każdym razem się nakrywała kocem jak przychodził zimny duch. Albo jak poszła do restauracji po prostu powspominać i posiedzieć sama.
W wielu filmach łatwo da się domyślić zakończenia, tutaj reżyser dał wskazówki ale jednocześnie mylił widza - stąd fenomen tego filmu. Ogólnie to zimno (para z ust) to według pewnych teorii pojawia się przy nawiedzeniach lub opętaniach (Egzorcysta).