Ocenę obniżam o 1, bo Marian Dziędizel był za trzeżwy. Pił w niemal każdej scenie, powinien leżeć już od połowy filmu
Fakt, z tym Smarzowski rzeczywiście przesadził. Dziędziel nie musiał pić niemal w każdej scenie, to nie było aż tak bardzo istotne dla fabuły, a wyszło mało przekonująco, że tyle wypił i jeszcze w miarę trzeźwo myślał.
Temat jest pół żartem, ale faktycznie mnie to raziło. Każdą scene z Dziedizelem rozwiązywano jego kieliszkiem, ale cóż, taki to był człowiek. Upić, przepić, przekupić innych - to sie dla niego liczyło
byłby ktoś tak dobry i podliczył, ile Wojnar wypił wódki w tym filmie. Sądzę, że jednak taka ilość jest możliwa, bo to chłop ze wsi przyzwyczajony do dużej ilości alkoholu, a poza tym sporo się nachodził i zwymiotował, więc trochę zmniejszył ilość procentów we krwi. A poza tym po zakończeniu wesela mógł zaszantażować notariusza, bo to on sfałszował podpis i tym samym odzyskać 2 cenne hektary i ew. zwrócić się o pomoc do Edka w sprawie auta.
Auto nie było jego tylko Janusza i Kaśki. Z racji tego co się wydarzyło pod koniec wesela pewnie bardzo szybko potem był ich rozwód, a auto niezależnie czy dostał go po rozwodzie Janusz czy Kaśka, żadne z nich nie było skore zwrócić go Wojnarowi. Ziemia z kolei była Eluśki (jak wszystko zresztą w tym małżeństwie) to i Wojnar też długo by się nią nie nacieszył (do rozwodu).
całkiem możliwe taki obrotny człowiek, który potrafił zawsze jak to dziadek mówił "zachachmęcić" także i tu mógł coś wykombinować. Chociaż z drugiej strony nie miał już swojego najważniejszego "atrybutu" - kasy. Ehh aż prosi się o jakiś epilog choćby w formie książkowej. Nie musiałby by to koniecznie być film pt. Wesele 2 - jak potoczyło się po weselu przede wszystkim życie Wojnara, ale też Eluśki i Mundka, Kaśki i kamerzysty. Oczywiście okraszone to wszystko jak zawsze ciętymi ripostami Edka ;)
Taki ewentualny sequel mógłby się nazywać Poprawiny. W mojej wyobraźni niestety Wojnar zostaje takim miejscowym biedakiem-rozwodnikiem bez woli do walki, bo stracił wszystko. Jak Maślanka z Drogówki.
Kiedyś po raz enty ogladałem film z kumplami tylko po to, żeby podliczyć ile Wiesiek wypił wódy - wyszło nam, że nieco ponad 1L (zakładając, że pił z kieliszków 0,25 l) ;)
Zgadza się, 0,025 czyli 25 ml - nie dodałem w komentarzu jednego zera. Jednak obliczenia pozostają bez zmian, wypił około 1l wódki.
No tak, bo jak chłop ze wsi, to łoi wódę od śniadania do kolacji. Uwielbiam takie stereotypowe patrzenie.
Nie przesadził. Mój dziadek też potrafił wlać w siebie całe wiadra, a funkcjonował bez zarzutu. Po pijaku dochrapał się dyrektorskiego stołka chlając z różnymi grubymi rybami, prezesami, sekretarzami etc. Można i da się
Wg mnie też się da - nie pił "na jeden" raz, cały czas w ruchu, plus mocna głowa, adrenalina, dla mnie realne
Trudno powiedzieć, ale z drugiej strony był ciągle w ruchu często na świeżym powietrzu to mogło go trzymać na nogach.
Jeszcze jest coś dziwnego. Po tej utracie przytomności na końcu filmu i po tylu wypitych butelkach powinien spać co najmniej do przedpołudnia czy południa (nawet z takim mocnym łbem jak on). Tymczasem Wojnar wstaje już wtedy, gdy świta czyli co najwyżej 1-2 godziny później .
Z moich wyliczeń (kieliszki i wprost z butelki) wyszło 27 'kieliszków', czyli ponad litr wódki.
O Matko... Dzięki za badania. To dużo jak na film, ale na całe wesele? Ciężko ocenić
ja litra lekko wypije przez noc to wcale nie ma tak duzo. jak ktos pije czesto to lekko da rade tyle wypic jeszcze jak cos zjesz przed
Dokładnie, zgadzam sie w 100% Poza tym często był w ruchu tej nocy. Dodatkowo trochę też zwrócił wódy, bo rzygał w polu w scenie gdzie mu odstrzelił palca
Film obejrzę dopiero jutro, ale lubię poczytać wpierw komentarze widzów. Ja piję rzadko, bo może 5 razy w ciągu roku (maksymalnie), a na przykład dwa tygodnie temu wypiłem w ciągu nocy 0,7l wódki, kontaktowałem i nawet sam wróciłem do domu. Nazajutrz wszystko pamiętałem. Temat mnie zaciekawił, więc jeśli wypił "tylko" litr, to jest to wynik jak najbardziej prawdopodobny (zwłaszcza na weselu). Jutro zobaczę jak się zachowywał i ocenię czy jest to realne :)
Sporo wypił w ciągu filmu, to fakt. Ale osobiście znam takich co potrafią w ciągu nocy wypić nawet do 1,5 litra (!) na głowę i jeszcze następnego dnia potrafią się leczyć czteropakiem, a tutaj mamy wesele więc ciągle posiłki, taniec więc się to "po kościach" rozchodzi zawsze. Suma sumarum może Smarzowski chciał go przedstawić jako takiego gościa o mocnej głowie, zresztą jest kilka scen kiedy widać że "odpływa", potem zbiera siły i znowu za jakiś czas wali, w międzyczasie pawia puścił, potem postrzał dostał to adrenalina też przecież robi swoje. Więc ten jego wizerunek zawsze z kielichem nie musi być taki przesadzony. Zresztą powszechnie wiadomo że Polak wypić potrafi, a zwłaszcza ten na wsi.
Tez jest tak, że on co jakis czas sie przewietrza i ma przy tym sporo emocji/ stresu (no i seks) przez co troche sie otrzeeźwia :D
Z jednej strony racja, jak sie na to patrzy to człowiek myśli że w połowie filmu leżałby martwy. Z drugiej strony, to wesele chłop pije, je, tańczy, robi milion innych rzeczy. Myslę że poza tym że było to lekko przerysowane to jednak Wojnar mógł pić i zaraz potem trzezwiec ;)
Kompletna bzdura, którą mógł napisać jedynie ktoś kto nie ma pojęcia o piciu (co samo w sobie jest cnotą, ale nie upoważnia do wydawania wyroków) Około 120ml wódki rozkłada się w ciągu trzech godzin. Ktoś policzył, że Dziędziel wypił litr wódki. Więc licząc mniej więcej 12 godzin trwania wesela można uznać, że 380ml zdążyło się rozłożyć. Jeżeli dodamy do tego dobry podkład w postaci sutego i tłustego posiłku, można odliczyć kolejną sporą dawkę, która nie została zaabsorbowana przez organizm. Jeżeli dodamy do tego wymiotowanie, można powiedzieć, że Dziędziel był praktycznie trzeźwy. Pomijając pokrętną matematyką, to i tak jeden litr na całą noc jest niczym dla sporej liczby osób, szczególnie alkoholików, którzy mają zwiększoną tolerancję na alkohol. Tak więc nie wiem jak bardzo trzeba mieć ograniczoną wyobraźnie,żeby tak buńczucznie wyskakiwać z głupimi wnioskami.
Długo zastanawiałem się, czy podejść do tablicy, ale w końcu jestem.
Możesz mi nie uwierzyć, ale w sumie nadmieniałem to już wyżej, wcześniej - wątek jest pół żartem. Powiedzmy, że to hm, ,,parodia" takich tematów dyskusyjnych o zarzutach, jak na przykład takie: ,,daję 1/10 Wilkowi z Wall Street, bo nie było wilków". Lub takiego na temat Hitchcocka: ,,Ptaki były sztuczne, film ssie!".
Większość ludzi podeszła z ciekawością, luzem, podjęli ,,wyzwanie" i zastanowili się nad podrzuconym przeze mnie
wątkiem. Ot, drobne rozważania nad - jakby to nazwać - drugorzędnymi sprawami realizmu wewnątrz filmu.
Być może nie ubrałem tego tematu dobrze w słowa, może inaczej powinienem to opisać. A może to temat, który w jakiś sposób Cię uraził, to owe lekkie podejscie do tematu. Wierz mi jednak, że intencje złe nie były. Pozdrawiam!
Masz rację, biję się w pierś, nie doczytałem. Myślałem, że znowu wypowiada się "znawca", czego bardzo nie lubię. Zwracam honor, ale miej świadomość, że wielu może wziąć to na serio, bo ironia słabo zaznaczona.
I to lubię, pokojowe rozwiązania:)
Myślę, że jak już ktoś przeczyta cały wątek, zwłaszcza nasze ,,starcie", to od teraz wszystko będzie jasne i nie pojawią się zarzuty takie jak Twoje, które były oczywiście słuszne i wymagały wyjaśnienia.
Swoją drogą to aż mi głupio, że ten mój błahy przecie wątek jest pierwszy na liście tego znakomitego filmu. W ponad dekadę po premierze błyszczy wręcz coraz jaśniej, nawet samSmarzowski w swoich poźniejszych filmach nie nawiązał do tego sukcesu - artystycznego i komercyjnego
Troche szkoda, ze sie dogadaliscie. Liczylem, ze choc jeden z was troche przytrolluje i poczytam sobie racje obu stron. Na przyszlosc panowie troche wiecej chamstwa, przekory i walczenia o swoje racje poprosze, inaczej bede musial czytac merytoryczne dyskusje..
Dobre, dobre.... Ale dyskusja już skończona:) Poza tym wystarczy wejść na dowolne, inne forum i już, chamstwo i przekora sie wylewa!
Z drugiej strony ktoś się może doczepić do twoich matematycznych wypocin i powiedzieć, że wypowiada się "znawca". XD
A co do tego ile alko zdąży się rozłożyć w organizmie - zależy od organizmu. W litrze masz 400ml czystego alkoholu. Nie wiem jak tam hardkorowi pijacy, ja mam już dobrze po 400ml wódki, a materiał poglądowy "jak zachowuje się człowiek po wypiciu około litra" został udokumentowany na youtubie na kanale PakolTV. :D
Aha jeszcze sprawdziłem jakieś info w necie o tym i się okazuje, że ani świeże powietrze, ani najadanie się, czy nawet spanie nie powodują przyśpieszenia spalania alko z krwi - to od wątroby zależy.
Haahaaa! O tym nie pomyslałem. Nie spodziewałem się, że ktoś w tym wątku wspomni o tym materiale poglądowym z PakolTV:) Swoją drogą, daleka to droga - od wybitnego polskiego kina do... do czego? Przykrych odmętów polskiego internetu? Dzięki za wkład do dyskusji!
mnie wkurza oszukiwanie z alkoholem w amerykańskich filmach/serialach - uchlewają się 1 piwem/drinkiem/kielonem albo od razu całą butelką, rano maja wielkiego kaca, pojęczą trochę i nagle wstają jak gdyby nigdy nic. Oczywiście przy okazji dobrze wyglądają... np. serial "Californication".
To prawda, można coś takiego zauważyć w ichniejszym kinie. Ale może to też kwestia innego podejscia do alkohlu i słabszej głowy? No Słowianie piją inaczej:)
No właśnie nie wiem, nie jestem pewien... jak widać po rozmowie, różne są opinie!
Co nie zmienia faktu, że jednak wódka króluje na polskich weselach, jak nigdzie indziej. Byłam 2 lata temu na weselu brata w USA. Totalnie inna zabawa, bufet w ogrodzie, tylko szampan, wino, jakaś fontanna z czekolady i tym podobne. Nawet tańców nie było, tylko muzyka z płyty lecąca z nagłośnienia i rozmowy. Nie było źle, ale to jednak zupełnie inna impreza, niż te polskie wesela. Taka bardzo kameralna, trochę pompatyczna. Koledzy brata z Polonii w Chicago przynieśli sobie kilka flaszek i pili je w swoim towarzystwie. Kilka osób dziwnie się na nich patrzyło. Koło 22 koledzy brata nadal siedzieli przy stole, a trójka Amerykanów, która zdecydowała do nich dołączyć była już tak nawalona, że po wstaniu od stołu jeden zaliczył glebę, a pozostała dwójka ledwo stała na nogach. Chłopaki nie mieli wprawy, w przeciwienstwie do Polonii ;)
Oglądałem kiedyś program ze Smarzowskim gdzie mówił, że wyciął z Wesela scenę, jak Dziędziel przed ostrym chlaniem wcina jakiś olej z ryb. Ten olej był prawdziwy i sam Dziędziel zaproponował, żeby to było właśnie coś takiego, podobno zjadł go naprawdę dużo i był potem badany przez lekarza. Smarzowski śmiał się, że kazał mu jeść prawdziwy olej, bo był jeszcze wtedy początkującym reżyserem. W każdym razie żałował, że wyciął tę scenę.
Faktycznie oglądałem kiedyś wycięte sceny z Wesela wg mnie wszystkie powinny wejść do filmu, dużo by wyjaśniło spraw, ale więcej nie napiszę by nie spojlerować.
Wiem, że po 3 latach, ale tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=6nJI-Hj3eQk&ab_channel=MariosB.
Znalazłem wczoraj jak szukałem "Białego Misia" w wykonaniu Tymona Tymańskiego, ale jest tylko wersja z jakąś babką, która psuje efekt.
Na weselu, w ruchu, w stresie, byłby w stanie tyle przyjąć,bez filmowej fikcji. Poza tym spójrzcie Państwo na libacje ze Środoniem w "domu złym" . Tam dopiero grzmocili sake, i to niekoniecznie monopolówke. Oboje za kołnierz nie wylewali a bibka trwała że hej. Notabene w tych scenach p. Marian tak zagrał nagrzmoconego, że wg mnie jak dotąd nie udało się to żadnemu aktorowi w historii kina. Normalnie nadrealizm. Jestem zachwycony
Polak, niestety, potrafi... Ponad 13 promili miał mężczyzna, zatrzymany przez straż miejską. Niechlubny rekord ustanowił 40-letni mieszkaniec Alfredówki na Podkarpaciu.
Pijanego mężczyznę odnalazła w rowie straż miejska. Był nieprzytomny. Mimo zabiegów funkcjonariuszy, 40-latek nie był w stanie się obudzić.
Nieprzytomnego od razu przewieziono więc do szpitala w Rzeszowie. Wynik badania alkomatem nie pozostawił wątpliwości. Mężczyzna miał dokładnie 13,74 promila. – To cud, że przeżył – mówią lekarze.
Tak duża zawartość alkoholu we krwi to najprawdopodobniej efekt picia „w ciągu”, co najmniej od kilku dni. Możliwe też, że mężczyzna wypił litr wódki w bardzo krótkim czasie.
58-latka zatrzymano w czwartek o godz. 17.30. Policjanci zauważyli mężczyznę, który jechał wężykiem i co chwilę się przewracał.
- Jakby dopiero uczył się jazdy na rowerze - opowiada Paweł Petrykowski z policji i dodaje, że rowerzysta nie mógł utrzymać się na nogach, nie można było się z nim dogadać.
Po badaniu alkomatem policjanci nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli. Urządzenie wykazało aż sześć promili! Mężczyzna (który, mimo przekroczenia dawki śmiertelnej, jechał rowerem) trafił do izby wytrzeźwień. Jeszcze dziś dochodzi do siebie.
Zdarzenie wydaje się niewiarygodne dla Grażyny Wójcik-Paszkiet z wrocławskiego pogotowia ratunkowego: - Przy sześciu promilach traci się przytomność. No chyba, że ten człowiek aż tak dobrze toleruje alkohol. Takie cuda się zdarzają.
Za jazdę po pijanemu grozi mu do roku pozbawienia wolności.
Każdy ma inną tolerancje na alkohol :) Ale taki litr na wesele gdzie się je i tańczy to żaden wyczyn dla Polaka :)
Ale powiem Tobie ciekawostkę z planu Pan aktor Marian Dziędziel tak grał nawalonego , że z ciekawości aktorzy i ludzie z planu poprosili żeby dmuchnął w alkomat czy przypadkiem się ukradkiem nie orzeźwia :) wyskoczyło 0.0 ludziom opadły szczeki i zaczęli bić brawo. Pozdrawiam