"- Chodź z nami !
- Jestem rozmyty. Oni mają akordeony, hipopotamy, lamy i haki do wspinaczek"
Ten film jest taki jak powyższy cytat.
"Złoty wiek" to drugi film Luisa Bunuela, drugi utrzymany w stylistyce surrealistycznej (choć już trzeci jego film miał być dokumentem), i drugi który powstał we współpracy z Salvadorem Dalim. Niestety Dali i Bunuel na temat tego dzieła pokłócili się, ponieważ reżyser wypaczył pewne idee i motywy które w scenariuszu zawarł kataloński surrealista. Nie powstało przez to poetycko - oniryczne dzieło identyczne jak "Pies andaluzyjski" ale za to widoczniejsze są tu już pewne motywy i tematy które w twórczości Luisa Bunuela pojawiać się będą do samego końca.
To co Dali nazwał "szkaradną kpiną" z jego fascynacji była ostra krytyka religii katolickiej. Dali zachwycony jej mistycyzmem chciał oddać jej subtelny hołd, podczas gdy Bunuel otwarci tu szydzi z symboliki kościoła i pokazuje go jako coś krępującego prawdziwą naturę człowieka. To właśnie skrępowanie, tłumienie w sobie naturalnych instynktów i pragnień jest głównym tematem "Złotego wieku". Poza kościołem człowieka pętać będzie burżuazyjna etykieta, polityka. W końcowej scenie rozgoryczony niemożliwością uwolnienia się z kajdan poprawności bohater, wyrzuca przez okno wiele przedmiotów symbolizujących jego zniewolenie. Film jest rozpaczliwym i zbuntowanym wołaniem o wolność obyczajową i uczuciową. Tak więc treść tego filmu jest stricte w stylu Bunuela - krytyka kościoła, burżuazji, mieszczaństwa ich fałszywych przepisów i norm.
Awangardowa, surrealistyczna forma nadal nieprzystępna i męcząca ale już bardziej klarowna niż w filmie debiutanckim. Swego czasu film był skandalem ze względu i na formę i treść, teraz oczywiście jest już tylko artystyczną ciekawostką, ale myślę że co bardziej zakonserwowanych końcówka mogłaby obrazić. Godzina rozkoszy dla wielbicieli takiego kina.
Nie zostanę wielbicielem takiego kina. Nie mam kwalifikacji, poległem podczas próby rozwikłania użytych metafor. Mój zasób umiejętności, wzory myślenia i odczuwania okazały się być niewystarczające by nie utonąć w surrealistycznych falach. Przypomniałem sobie powiedzenie: ,,Nie ulegajmy przeświadczeniu, że jeśli coś widać na tym obrazie co jest namalowane to, że już wszystko o nim wiemy."
Obejrzałem, podobnie jak ,,Psa andaluzyjskiego", raczej z potrzeby poznania jak kino z surrealizmem sobie radzi, odnosząc wrażenie, iż nie najlepiej. Good night, and good luck, esforty.
4/10
A tu się mylisz! Mam akordeon, który został po teściu, postaci barwnej, że już przy tym jednym przymiotniku pozostanę, jednocząc się tą powściągliwością z poglądem, iż o zmarłych mówi się...
Nie potrafiąc grać, rzeczywiście mógłbym rzeczony instrument przez okno... , ale! ! !
... wtedy absurd stałby się codziennością, Bunuel w grobie się by obrócił, a ,,Złoty wiek" z szuflady kino awangardowe wywędrowałby do gatunku: profetyczna komedia romantyczna. Ukłony, esforty.
W naszym kraju absurd już dawno stał się codziennością, choć bardziej w stylu Barei niż Bunuela ;) Pozdrawiam
Pies andaluzyjski miażdzy także dzisiaj, po jego obejrzeniu sprawdzasz czy masz ręce i nogi, musisz się poskładać na nowo. Złoty wiek trwa o wiele dłużej i już nie robi takiego wrażenia. "Wołanie" niby jest, ale takie refleksyjne, melancholijne... Mnie najbardziej brakuje tu zaskakujących zwrotów akcji, scen które zostałyby w pamięci (ta z rozdzielaną parą wygląda jakoś sztucznie). Fajny jest człowiek z kamieniem na głowie. Poza tym nic specjalnego.
Heh, jako ciekawostkę podam, że ów człowiek z kamieniem na głowie przechodzący obok pomnika z kamieniem na głowie to jeden z niewielu (być może jedyny w ogóle) pomysłów Salvadora Dalego, użytych w tym filmie. Bo ogólnie jego udział przy tym filmie był znacznie mniejszy niż przy "Psie...".