Ma coś takiego w sobie, że mimo iż jestem stuprocentowo heteroseksualny, to przyjemnie mi się na niego patrzy. Emanuje od niego "to coś", jakiś rodzaj prawdziwości, pozytywnej energii i pewności siebie. Nie wygląda przy tym na zadufanego w sobie. Świetnie mi się go oglądało w "50/50" oraz "(500) Days of Summer". Jako reżyser w "Don Jon" też całkiem nieźle się spisał- nie był to może fenomenalny film, ale dotknął na prawdę ciekawego tematu. Mam wrażenie, że stoi przed nim świetlana przyszłość :)